czwartek, 1 maja 2014

Oldskul, ale nowy

Voidhanger - Wrathprayers (2011)



Nastaje czasami taki dzień w życiu człowieka, gdy nachodzi ochota na sprawdzenie czegoś nowego. Patrzy się na swoją muzyczną biblioteczkę i dostrzega się monotonię w większym lub mniejszym stopniu. Zainspirowany chęcią poszukiwania czegoś nowego, postanowiłem zabrać się za zespół, o którym słyszałem już coś kiedyś, ale nieco mi umknął. Voidhanger gra mieszankę blacku, deathu i thrashu, tworząc klimat, jakiego możemy zaznać jedynie słuchając starego Slayera czy Aura Noir. Zespół tworzą osobistości takie jak Zyklon, Priest i Warcrimer, znani z m.in. Massemordu, Iperytu czy Infernal War.

Wrathprayers to pierwszy długograj Voidhangera. Pierwsze wrażenie jest całkiem konkretne - pudełko to super jewel case (coś jak zwykłe plastikowe pudełka CD, ale bardziej wybajerzone) schowany dodatkowo w tekturową wkładkę. Książeczkę nieco ciężko się wyciąga (z racji niecodziennej budowy pudeła), ale zawiera ona wszystko, co ma w niej być.

Co do muzyki, to zostałem totalnie zmiażdżony. Swoim graniem niszczą wszystko na swojej drodze i nie biorą jeńców. Album otwiera utwór Wrathprayer cytatem z Leona Zawodowca i już tu można wyczuć ducha, jaki krąży nad tym wydawnictwem. W wokalu słuchać klasyczny metalowy wkurw, który tylko pobudza i nadaje jeszcze bardziej destrukcyjnego charakteru do kompozycji. Patrząc od strony dźwiękowo - rytmicznej muzycy wykonują to, co sobie postanowili - mieszankę ekstremalnych odmian metalu. W każdym utworze te proporcje się zmieniają, ale wychodzi to albumowi na dobre. Najbardziej odstającymi od reszty utworami są na pewno Wrathprayer, Daughter of Filth i Dead Whore's Corpse. Ujmuje w nich muzyczny klimat oraz warstwa liryczna. Oba te czynniki są jednak niczym bez furiackiego wokalu Warcrimera. Jest on charakterystyczny, gdyż nosi znamiona zwykłego growlu, "czystych" thrashowych krzyków oraz wspomnianej już dawki wkurwu, który ów charakterystyczność podbija o dobrych kilka poprzeczek.

Ciekawym zabiegiem, jaki przeprowadza Voidhanger są utwory o polskich przestępcach. Nie mówimy tu jednak o podpieprzaniu bułek z marketu czy piwa z monopolowego. We Wrathprayers popełniony został utwór The Vampire of Beuthen. Jest on o Joachimie Knychale, tytułowym "wampirze z Bytomia". W skrócie opowiada on o zbrodniach jakie zostały popełnione przez niego na obszarze GOPu w latach 1975-82. Dobija on swoją deathową ciężkością, ale nadrabia później szybszym tempem i nieco bardziej melodyjnymi gitarami.

Podsumowując - Wrathprayers to potężna dawka metalowej energii, która zadowoli na pewno ludzi, którzy lubują się nie tylko w blacku (albowiem ów trio głównie tym gatunkiem się zajmuje), ale i w całym ogóle metalu. Technicznie wciąż jest to debiut Voidhangera, ale z doświadczeniem, jaki członkowie zespołu posiadają, nie można było oczekiwać czegoś słabego. Po prostu REWELACJA.

Ocena: 9,5/10
Wybitne wałki: Wrathprayer, Dead Whore's Corpse, Daughter of Filth, Carnivorous Lunar Activities


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz