wtorek, 21 sierpnia 2018

Origin - Unpararelled Universe (2017)


 Nie trawię tech-deathu. Jako muzyk jestem w stanie docenić warsztat ludzi, którzy decydują się grać ten gatunek i jestem pełen podziwu dla ich wprawy w graniu. Jednak co innego warsztat, a co innego odbiór granej muzyki.

 Origin grają właśnie technical death metal i już to jest w stanie na starcie wykluczyć ich z zespołów, które słucham dla przyjemności, ale powołując się na redaktorski obowiązek postaram się jak najbardziej sprawiedliwie ocenić ten krążek.

 W trakcie słuchania krążek podzieliłem mniej więcej na dwie części: tą asłuchalną i tą w miarę nie gwałcącą uszu.

 Pierwsza część... No cóż. Album otwierają blasty, które czasami tylko ustępują innym beatom. Gitary tworzą jednolitą ścianę dźwięku, której mogą pozazdrościć artyści z nurtu harsh noise wall. Czasami słychać charakterystyczną dla tego gatunku masturbację na gryfie, która nijak nie pasuje do grania w tle.

 Druga część nieco zwalnia i spuszcza z tonu, jeżeli chodzi o nadużycie instrumentów, tworząc bardziej spójne doświadczenie, bardziej strawne i mniej gwałcące uszy. Nie wiem czy tutaj gościom z Origin odechciało się bardziej udziwniać swoje utwory, ale mniej techniczne granie tej części wyszło na plus (prawdopodobnie dlatego, że jestem na nie uczulony).

 Jeżeli chodzi o wokal to jest on strasznie płaski i jednostajny. Nie da się zrozumieć ani słowa, a przy przyrównaniu do liryków brzmi trochę, jakby gardłowy zapomniał tekstu i bełkotał jakieś losowe rzeczy.

 Krótko mówiąc, dla mnie ten cały album mógł się skończyć na trzech ostatnich utworach, z czego ten końcowy to cover Brujerii.

Ocena: 5/10
Wyróżniają się: Unequivocal, Burden of Prescience 

Origin - Unpararelled Universe
Rok: 2017
Wydawca: Agonia Records
Tracklista: 
1. Infinitesimal to the Infinite 
2. Accident and Error 
3. Cascading Failures, Diminishing Returns 
4. Mithridatic 
5. Truthslayer 
6. Invariance Under Transformation 
7. Dajjal
8. Burden of Prescience 
9. Uneqivocal 
10. Revolucion